niedziela, 29 marca 2015

Krem z pieczarek

Cześć :) 
Dzisiaj podam wam przepis na rozgrzewający krem z pieczarek. Lubię kremy za to, że są delikatne, rozgrzewają nas w chłodne dni i są bardzo proste w wykonaniu.

Przepis na około 5-6 porcji

Co będzie wam potrzebne? 
1 kg pieczarek,
1 duża cebula,
3 duże ziemniaki,
dwie kostki rosołowe,
czosnek, sól, pieprz,
śmietana 18 (4 łyżki),
szczypiorek,

Wykonanie: 
1. Obrane pieczarki i cebulę pokrój w plastry i podsmaż na oleju, aż się zarumienią. Zostaw jedną dużą pieczarkę do dekoracji.
2. Wypełnij wodą 3/4 garnka i zagotuj ją. Dodaj ziemniaki pokrojone w kawałki. Gotuj około 10 minut, następnie w gotującej się wodzie z ziemniakami rozpuść dwie kostki rosołowe.
3. Do bulionu dodaj podsmażone pieczarki i cebulę. Gotuj całość około 20 minut.
4. Do miski dodaj 4 łyżki śmietany i niewielką ilość gorącej zupy. Wymieszaj zawartość miski energicznie, następnie wlej do zupy i całość miksuj za pomocą blendera.
5. Dopraw zupę do smaku solą, pieprzem i czosnkiem.
6. Podsmaż na patelni pozostawioną pieczarkę pokrojoną w plastry. Udekoruj zupę pieczarką i posiekanym szczypiorkiem. 

SMACZNEGO!
/Eliza




piątek, 20 marca 2015

To co tygryski lubią najbardziej czyli pizza z rukolą

Hej:) Dzisiejszy post będzie o pizzy, którą chyba wszyscy bardzo lubią. Pamiętam jak dziś pizze mojej babci, którą robiła w wysokiej blaszce na  cieście o grubości 10 cm. Taka pizza też mi smakowała, ale była przeciwieństwem tej z pizzerii, tej pysznej, tej pachnącej na cieniutkim cieście...
Niestety mieszkając na wsi nie bywałam często w pizzerii , a moja miłość do pizzy nie miała granic. Zaczęłam więc szukać inspiracji w internecie. Przeczytałam chyba wszystkie przepisy na pizze i zaczęłam działać. Pierwsze dzieła nie były doskonałe, cisto lepiło się do rąk i nie wyrastało, a kształt pizzy przypominał wygiętą oponę. Pomimo wielu prób i błędów nie poddałam się, a jedynie nabrałam wprawy i tak przez kilka lat robię pizze na każdą imprezę i powiem wam, że nawet wszystkim smakuje :) 

Dzisiaj podam wam przepis na pizze z rukolą, szynką szwarcwaldzką, oliwkami i pomidorkami koktajlowymi.



Co jest potrzebne? 
mąka pszenna,
ser starty mozzarella 200 g,
drożdże 100 g,
olej lub oliwa, 
cukier, sól, bazylia, oregano, czosnek granulowany, papryka słodka,
koncentrat i ketchup,
płatki owsiane, 
oliwki,
pomidorki koktajlowe, 
szynka szwarcwaldzka,
rukola,
papier do pieczenia 




Jak wykonać?
Na początek trzeba przygotować roztwór z drożdżami. Do szklanki dodajemy 3/4 drożdży, bardzo ciepłą wodę, łyżeczkę cukru i łyżkę oliwy lub oleju. Wszystko mieszamy do rozpuszczenia się drożdży.
Do dużej miski wsypujemy dwie szklanki mąki, garść płatków owsianych, 1,5 łyżeczki soli, 2 łyżki oleju lub oliwy i wlewamy szklankę roztworu z drożdży. Wyrabiamy ciasto na pizze. Jeżeli ciasto lepi nam się do rąk dodajemy troszkę mąki. Wyrobione ciasto odstawiamy w ciepłe miejsce na około 30 min do wyrośnięcia. 

Sos do pizzy.
Gdy ciasto rośnie możemy zrobić pomidorowy sos do pizzy.
Do miseczki dodajemy trochę koncentratu i pikantnego ketchupu oraz przyprawy : bazylię, oregano, czosnek granulowany, łyżeczkę cukru, słodką paprykę. Do sosu możecie dodać przyprawy, które lubicie. Dodajemy łyżkę oliwy i wszystko mieszamy.



Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Bierzemy dużą blachę z piekarnika i wycinamy kawałek papieru do pieczenia wielkości blachy. Papier kładziemy na blachę. Na ręce wylewamy trochę oliwy i natłuszczamy papier. Na papier do pieczenia kładziemy nasze ciasto i rozprowadzamy je rękami, żeby przypominało koło. Ja lubię w pizzy serowe ranty więc pokaże wam jak je zrobić. 




Tak jak widać na zdjęciu układam ser na końcach pizzy i zaklejam ciastem. Kiedy zrobimy tak na całej pizzy musimy znowu przywrócić jej kształt rękami. Następnie smarujemy pizze naszym sosem.


Na sos kładziemy ser pokrojone pomidorki i oliwki.


Pizze wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy około 15 minut. 
Musicie sprawdzać co jakiś czas czy spód i ranty pizzy są wypieczone. Każdy piekarnik jest inny i mój np. często ma humory i czasem pizza jest dobra po 10 minutach, a czasem po 20.
Gdy ciastko nabierze lekko brązowego koloru wyjmujemy pizze, posypujemy oregano, kładziemy plasterki szynki i garść rukoli. 
Mam nadzieję, że pizza będzie smakowała :) 

/Eliza


środa, 18 marca 2015

Co warto zobaczyć w Trójmieście?

Cześć wszystkim :). Post miał być o czymś zupełnie innym, ale na ten pomysł wpadłam wczoraj wieczorem i postanowiłam uczynić go swoim priorytetem. 
Podejrzewam, że większość obecnych tutaj bloggerek pochodzi z różnych zakątków świata. My jednakże (wszystkie 5 dziewczyn uczestniczących w tworzeniu tego bloga) wszystkie mieszkamy aktualnie w Gdańsku, bądź jego okolicach. Bliski naszym sercom jest również Sopot, bo to właśnie tutaj uczęszczamy na wspaniały Wydział Zarządzania. Jeśli Gdańsk i Sopot, to również wypadałoby wspomnieć o Gdyni. Te wszystkie 3 miejsca tworzą Trójmiasto, którym chciałybyśmy się Wam pochwalić i zachęcić te osoby - którym jeszcze nie udało się zagościć w naszych prograch - zaprosić z całego serca do zwiedzenia kilku specyficznych miejsc.  
Nie chcę tworzyć tutaj typowego przewodnika po Gdańsku i okolicach. Chciałabym Wam przedstawiać (w tym i w kolejnych "odcinkach" owej serii) ciekawe miejsca, które warto zobaczyć/odwiedzić. Zaczynając od kawałka plaży, kończąc na najlepiej ocenianych przeze mnie pubach i sklepach. Mam nadzieję, że do tworzenia tej serii przyłączą się również moje dziewuszki i przedstawią jakieś swoje sekretne miejsca. 
Oto moje pierwsze 3 propozycje (dodam, że zdjęcia niestety byłam zmuszona czerpać z Internetu, ponieważ nie posiadam odpowiednich zasobów fotograficznych, ale postaram się to zmienić!):

Park Oliwski w Gdańsku

 

Wiem, że to bardzo popularne miejsce. Ale wymieniam je tutaj dlatego, że wiele dla mnie znaczy. W tym parku przeprowadziłam mnóstwo ciężkich rozmów, opowiedziałam setki zabawnych rzeczy, milion razy śmiałam się do upadłego. Przypomina mi trochę o wrocławskim Ogrodzie Japońskim, który kocham nad życie. To taka namiastka tamtego miejsca, z którym ciężko było mi się rozstać po przeprowadzce. Park Oliwski wiosną i latem rozkwita, zamienia się w azyl spokoju i wiecznej radości. Polecam nie tylko zakochanym parom. To również miejsce odpowiednie do samotnych wieczornych spacerów. 

Loveat Gdańsk Wrzeszcz


To nasza ukochana kawiarnia. Właściwie nie wiem jaką dokładnie funkcję pełni ten lokal, ale jest otwarty od najwcześniejszych godzin porannych. Razem z dziewczynami uwielbiamy tam jeździć na zupę dnia, na pyszne i tanie sałatki oraz kanapki. Z czystym sumieniem mogę polecić to miejsce na śniadanie czy lunch. 

Molo w Sopocie


Kolejny pospolity przykład. Czemu wymieniam molo w Sopocie? Dla mnie to nie tylko miejsce schadzek wielu studentów podczas dłuższych "okienek" między zajęciami. Tutaj latem odbywa się KINO LETNIE ORANGE. Właśnie na ten event mój obecny chłopak mnie zabrał na pierwszą ( i miejmy nadzieję, że nie ostatnią) randkę. Na długi czas to miejsce pozostanie w moim serduchu i będzie przywoływało wiele pozytywnych wspomnień.

A wy? Skąd jesteście? Byłyście kiedykolwiek w Trójmieście? Jeżeli tak, to co sądzicie o tych miastach? Jesteśmy bardzo ciekawe Waszych opinii. 

Wymieniłam Wam 3 bliskie memu sercu miejsca. Kolejna porcja już niebawem. Być może dodam ją ja, a może któraś z dziewczyn również chciałaby przedstawić coś ciekawego? Czytajcie, obserwujcie i komentujcie. Pozostawiajcie po sobie ślad po postem, nie omieszkamy odwiedzić Wasze blogi. Pozdrawiam Was cieplutko.
/Paulina

wtorek, 17 marca 2015

TOP10 filmów, które zapadają w pamięć!

Chciałabym dzisiaj pokazać Wam top 10 filmów, które zapadają w pamięć (przynajmniej mi zapadły). Bardzo nie chciałam robić standardowej listy moich ulubionych filmów ponieważ myślę, że większość z Was je widziała (bo któż nie oglądał Dumy i uprzedzenia, Służące itp). Raczej nie przykułyby one niczyjej uwagi. Dlatego postanowiłam, że będę robić bardziej niestandardowe listy filmów. Każdy z tych filmów bardzo lubię i nie umiałabym ustawić ich w żadnej kolejności. Każdy ma coś w sobie. Są tu różne gatunki i myślę, że wszyscy powinni znaleźć coś dla siebie. Tak więc zaczynamy:
  •  Ucieczka w milczenie (2004) - Jest to film, na który się natknęłam gdy był wielki szał na Zmierzch. Przedstawia on dziewczynę która z powodu traumatycznego przeżycia zamyka się w sobie i przestaje mówić. Film mnie bardzo poruszył. Polecam go osobom, które lubią po filmie zastanowić się nad nim i obgadać z innymi.
  • Śmiertelna wyliczanka (2002) Murder by Numbers - Jest to chyba mój pierwszy kryminał/thriller i mam do niego bardzo duży sentyment. Opowiada on o detektywie (jest to Sandra Bullock), która próbuje rozwikłać sprawę dziwnego morderstwa, borykając sę przy tym ze swoją przeszłością.
  • Kocha, lubi, szanuje (2011) Crazy, Stupid, Love. - Przy oglądaniu tego filmu bardzo dużo się naśmiałam. Polecam oglądać go z ukochanym. Przedstawia on Cala, który jest w średnim wieku i ma już żonę, i dzieci. Widać, że nie układa się mu w związku i gdy dowiaduje się, że żona go zdradziła - postanawia zacząć znowu umawiać się na randki. Z pomocą przychodzi nowo poznany młody Jacob, którego poznaje w barze.
  • Dom nad jeziorem (2006) The Lake House - Jest to idealny film dla zakochanych. Jest to historia o miłości, która nie zna granic czasowych. Dwóch głównych bohaterów mieszka w tytułowym domku nad jeziorem. Bardzo dziwna sytuacja sprawia, że poznają się i powoli zakochują w sobie nawzajem.
     
  • Wyznania gejszy (2005) Memoirs of a Geisha - Jest to bardzo klimatyczny film, który od pierwszych minut zabiera nas w Japońską kulturę. Poznajemy główną bohaterkę, która będąc małym dzieckiem zostaje porwana do domu Gejszy. Następnie śledzimy jak owa dziewczyna poznaje ten świat i jak sama się w nim odnajduje.
     
  • Żona dla zuchwałych (1995) Dilwale Dulhania Le Jayenge - Dużo ludzi nie lubi Bollywoodu po prostu z zasady, lecz ja bardzo polecam obejrzeć choć jeden taki film. Też miałam dużo zastrzeżeń przed oglądaniem, ale jakoś zauroczyły mnie niektóre z tych filmów. Poznajemy Simran, która chce w ostatni miesiąc przed ślubem pojechać w podróż po Europie. Po drodze spotyka faceta, który zmieni całe jej życie. Jest to bardzo humorystyczny film, ale potrafi też wyciskać łzy. Oczywiście konieczne jest oglądanie z tłumaczeniami piosenek, bo takie filmy dużo tracą bez tego.
     
  • Zakochany bez pamięci (2004) Eternal Sunshine of the Spotless Mind - Bardzo ciekawy film, który pokazuje jaka potrafi być miłość. Nie chce o nim zbytnio pisać, bo to taki film, że lepiej się go ogląda, gdy niewiele się o nim wie.
     
  • Chicago (2002) - Bardzo spodobał mi się ten film bo ma połączenie dwóch zupełnie różnych światów: musicalu i więzienia. Główna bohaterka Roxie morduje swojego kochanka i przez to trafia do więzienia a tam przekonuje się, że jedyną drogą do wolności jest sława.
     
  • Księga życia (2014) Book of Life - Bajka, która została nakręcona całkiem niedawno. Jest ona bardzo barwna i kolorowa. Historia może nie jest zbyt skomplikowana, ale z łatwością wkręcamy się w nią i zaczynamy kibicować naszemu bohaterowi. Bardzo polecam na ponure wieczory.
     
  • Pułapka (2005) Hard Candy - Oglądałam ten film kilka razy żeby go zrozumieć. Na początku nie sprawia wrażenia jakiegoś ciekawego, lecz później coraz bardziej wciąga i zaczynamy być ciekawi - do czego on zmierza? jak się zakończy?
Mam nadzieję że choć troszkę pomogłam w wyborze filmu na nudny wieczór : )
Może ktoś poleci mi swoje propozycje na fajne pamiętliwe filmy.


/Ewa

niedziela, 15 marca 2015

Troche o paznokciach

Cześć :) dzisiaj chciałam wam opisać moją historię związaną z walką o zdrowe paznokcie. Zaczęła się ona w grudniu roku 2013. Pokaże wam czego używam, jakich zasad się trzymam i jak się to wszystko ma do wyglądu moich paznokci. Na początek pokażę wam jak wyglądały moje pazury jeszcze przed świadomą pielęgnacją..


Prawda że okropne? :D Nie były jakieś strasznie krótkie, ale widać, że ich kolor pozostawiał wiele do życzenia. Końcówki zamiast być białe, były własnie takiego koloru. Były na tyle miękkie że prawie prześwitywały...

Z tego co pamiętam w dniu zrobienia tego zdjęcia, pierwszy raz miałam na paznokciach diamentową odżywkę eveline. Po przeczytaniu całego internetu, ze świadomością ile złego formaldehyd w niej zawarty zrobił nie jednej dziewczynie, postanowiłam spróbować na sobie :) Wiedziałam, że ta odżywka stosowana jako baza pod lakier (czyli u mnie średnio raz na 3-4-5-6 dni) nie powinien zrobić mi nic złego. Problem w tym, że dziewczyny zwykle używają jej tak jak zaleca producent czyli codziennie, a potem mogą obserwować na swoich paznokciach onycholizę trudną do wyleczenia... 


Moje paznokcie od tamtego czasu czyli 26 grudnia 2013 do dziś  miały na sobie odżywkę eveline :) (nakładaną rzadziej, wiadomo) . Jakoś około czerwca zmieniłam diamentową na 8 w 1, bo słyszałam, że jest lepsza. Ja nie widziałam większej różnicy w działaniu między nimi.



Tu widzicie jak dzięki eveline moje paznokcie z każdym dniem rosły coraz zdrowsze. W marcu końcówki były już białe i ładnie wyglądały bez lakieru. Były znacznie twardsze i nie było problemu z zapuszczeniem długich paznokci. :)

Macie tu parę fotek robionych w międzyczasie :D






Obecne, z dzisiaj


Przedstawię wam moją "dzisiejszą" pielęgnację w kilku punktach:

1. Nie piłuje paznokci w każdą stronę, bo to je osłabia i powoduje rozdwajanie. Przy obu rękach piłuje w kierunku do kciuka.
2. Nie używam szafirowych pilników. Są koszmarne i niesamowicie osłabiają płytkę, tylko szklane i papierowe :)
3. Pod każdy lakier używam eveline 8 w 1 co powoduje że płytka się nie odbarwia. 
4. Na każdy lakier nakładam utwardzacz. Seche vite ( ostatnio weszły do SuperPharm, cena około 30 zł) lub Essie good to go (także SuperPharm, 36,90zł).  Przyspieszają wysychanie lakieru ( do maksymalnie 2-3 minut), sprawiają, że lakier nie odpryskuje ( w moim przypadku kiedyś zwykle razem z lakierem odpadały kawałki paznokci więc za to wielki plus). Lakier utrzymuje się do momentu zmycia go, a paznokcie są twarde jak beton :)
5. Używam tylko i wyłącznie zmywacza bez acetonu, który powoduje wysuszenie płytki.
6. Nie używam paznokci jako narzędzi, nie dłubie nimi nie wiadomo gdzie, nie obgryzam, nie zdrapuje lakieru. 
7. Nie wycinam skórek. Kiedyś je wycinałam (co za koszmar), ale teraz tylko odpycham pilnikiem i wyglądają o niebo lepiej
8. Raz na jakiś czas, niezbyt regularnie, moczę paznokcie w oleju kokosowym, lnianym, arganowym lub jakim  mam pod ręką. Paznokcie i skórki kochają oleje :)
9. Raz na jakiś czas przyjmuje kurację drożdżową.



 Zestawienie moich ulubionych lakierów. Pierwszy od lewej- ulubiony utwardzacz Seche vite :) Polecam 

To wszystko na dziś. Mam nadzieję ze post się spodobał. Chętnie poczytam o waszych zmaganiach w pielęgnacji paznokci. Do następnego! :)
/Justyna

sobota, 14 marca 2015

Krem z porów

Dzisiejszy dzień był wietrzny i chłodny, więc nabrałam ogromną chęć na ciepłą zupę z porów. Uwielbiam jej smak i kolor. Najbardziej podoba mi się to, że zupa porowa jest tania w przygotowaniu.
Do zrobienia kremu będziecie potrzebowali blender. Zupa smakuje jeszcze lepiej z grzankami czosnkowymi.

Składniki
(przepis na 4-5 porcji zupy)
por 3 sztuki, tylko białe części
2 duże ziemniaki
2 średnie cebule
kostka rosołowa
kawałek szynki lub dowolnej kiełbasy 
serek topiony 
jedna duża marchewka 
pieprz czarny, sól 
olej lub oliwa 
bagietka
mały ząbek czosnku
masło

Jak przygotować krem? 

Pory należy dokładnie umyć i pokroić w plastry ( zostaw mały kawałek pora do dekoracji ).


Obierz ziemniaki i pokrój na mniejsze części, cebulę posiekaj. Obierz marchewkę i pokrój w plasterki.
W dużym garnku rozgrzej 3 łyżki oliwy z oliwek i dodaj do niej pokrojone warzywa. Całość smaż razem przez 5 minut mieszając od czasu do czasu.


Zagotuj w czajniku wodę. Wrzątkiem zalej włożoną do szklanki kostkę rosołową. 
Bulion wlej do warzyw i dolej wody tak, aby garnek był zalany prawie do pełna. Gotuj całość przez 30 minut.
Podczas gotowania się zupy możesz przygotować grzanki z masłem czosnkowym.
Bagietkę pokrój na kromki i wstaw do piekarnika tak, żeby powstały chrupiące grzanki. Do miseczki włóż kawałek masła i rozgnieć jeden mały ząbek czosnku. Postaw miskę w ciepłym miejscu, żeby masło zrobiło się miękkie. Wymieszaj masło z czosnkiem i posmaruj wyjęte z piekarnika kromki. 
Po 30 minutach gotowania dodaj serek topiony i  zmiksuj zupę za pomocą blendera. Dopraw sporą ilością soli i pieprzu. Przed podaniem udekoruj krem podsmażoną szynką i plastrami pora. Pamiętaj o grzankach !
Smacznego :)

                  




/Eliza



środa, 11 marca 2015

Makaron ze szpinakiem i serem feta

    Szpinak od dziecka kojarzył mi się z czymś okropnym, zielonym i niesmacznym. Ta brzydka zielona "papka" nie jest jednak wcale taka zła, a nawet  posiada wiele witamin.
   Ja do dań, które zawierają szpinak przekonałam się parę lat temu, kiedy w jednej z moich ulubionych restauracji  spróbowałam od koleżanki pierogów ze szpinakiem polanych masłem. Przeżyłam szok, że coś tak zielonego może być takie dobre ! Od tamtego dnia nie wyobrażam sobie życia bez tej "papki".

    Dziś podam wam przepis na bardzo łatwy i szybki w wykonaniu makaron ze szpinakiem i serem feta dla dwóch osób.

Do przygotowania makaronu będziecie potrzebowali




  • jednego opakowania szpinaku mrożonego
  • makaronu (ja użyłam pełnoziarnistego z lubelli)
  • jednego opakowania sera feta
  • przypraw: gałki muszkatołowej, pietruszki, pieprzu, soli, dwóch ząbków czosnku, jednej średniej cebuli, masła




Sposób przygotowania

Wstawiamy osoloną wodę na makaron. Na patelni rozgrzewamy dwie łyżki masła i smażymy cebulę aż się zarumieni. 



Na drugiej patelni na łyżce masła rozmrażamy szpinak (szpinak można rozmrozić także wcześniej i dodać go do przysmażonej cebuli).Gdy szpinak się rozmrozi dodajemy do niego naszą cebule. Całość przyprawiamy do smaku solą, pieprzem, pietruszką, gałką muszkatołową, dwoma ząbkami czosnku. Ja lubię, kiedy szpinak jest dość słony więc dodaje sporo soli.


   


Następnie zmniejszamy temperaturę smażenia i dodajemy pokrojony w drobną kostkę ser feta. Ostatnia czynność, która nam została to nałożenie ugotowanego makaronu na talerz i dodanie do niego porcji szpinaku.

                     


SMACZNEGO !

                                                                                                                                                       /Eliza

piątek, 6 marca 2015

Pierwsze koty za płoty

Cześć wszystkim! To nasz pierwszy oficjalny post na tym blogu i oczywiście "pierwsze koty za płoty" należą do mnie, bo jakby inaczej. W zakładce "O nas" macie skrót tego co tutaj robimy, kim jesteśmy i jak to wszystko będzie wyglądało. Dla leniwych jednak w wielkim skrócie: jesteśmy studentkami informatyki i ekonometrii, które zupełnie przypadkowo spotkały się w tym samym miejscu i czasie. Jest nas 5: Eliza, Ewa, Karina, Justyna i ja. Nie posiadamy zdolności w kwestii pisania bloga, także prosimy o wyrozumiałość. Jednak dołożymy wszelkich starań, aby przyjemnie się nas czytało (i ewentualnie oglądało). Przepisy kulinarne (nie tylko na spaloną owsiankę), nasze sposoby na walkę z tłuszczem, problemy natury egzystencjonalnej.. To wszystko znajdziecie właśnie tutaj. 
Pierwszy post niebawem, także gorąco zachęcamy do obserwacji. Prosimy o komentarze oraz pozostawianie adresów swoich blogów - z chęcią wpadniemy! :)
/Paulina